Ubiegłotygodniowe (04.09.2020r.) spotkanie z Rafałem Fronią w Pałacu w Bukowcu to nie tylko wydarzenie, dzięki któremu mogliśmy poznać zmagania uczestników zimowej wyprawy na szczyt Batura Sar. Była to także okazja do porozmawiania o klimacie, ekologii i śmieciach.
Rafał Fronia opowiedział o ciągłych lawinach, o urywających się czołach lodowców, a także o losie śmieci, które pozostają po wyprawie. Na lawiny i urywające się lodowce pojedyncza grupa spinaczkowa nie ma najmniejszego wpływu, jednakże na śmieci, które wyprodukowane zostały podczas całej wyprawy owszem. Jednym z elementów opłaty wspinaczkowej danej wyprawy jest „opłata śmieciowa” – płacimy za to aby śmieci zostały zniesione. Tragarze, którzy pomagają wnieść całość bazy w odpowiednie miejsca są również odpowiedzialni za zniesienie jej z powrotem w tym także śmieci.
Pomimo tego, że tak zwana „opłata śmieciowa” zakłada zniesienie śmieci w odpowiednie miejsce, by je zutylizować, unicestwienie odpadów odbywa się w niedozwolonych miejscach, praktycznie tam gdzie była rozbita baza.
Uwagi zwracane przez uczestników wyprawy agentowi tragarzy nie skutkowały. Twierdził, że puste kartony można spalić na miejscu. Tak też się stało, z tym, że do kartonów dorzucono plastikowe bukłaki. Spalono więc wszystko.
Dlaczego tak się dzieje? Nie da się im przemówić, skoro zawsze tak robili, skoro to jest dobre dla nich, to uważają, że tak po prostu ma być.
I potem pozostałości po spalonych śmieciach przysypie śnieg, na przykład jakiś papierek z polskimi napisami będzie niedopalony i latem za dwa lata przyjdzie jakaś wyprawa i powiedzą „Ale Polacy to są syfiarze. Zostawili śmieci. Zobaczcie jakiego oni narobili tu syfu.” I będą mieli racje……
Przez analogię można też się doszukiwać dlaczego w Polsce segregacja śmieci nie do końca przebiega tak jakbyśmy sobie życzyli. Ale my nie wiemy i nie rozumiemy dlaczego tak się dzieje. Skoro wszystko jest w jakiś sposób zorganizowane to dlaczego te śmieci są w lasach, dlaczego tak dużo wysiłku ktoś wkłada, aby przykładowo pralkę wywieźć do lasu. Przecież można ją wywieźć na PSZOK. Co jest darmowe. Więc po co oni wywożą śmieci do lasu? Odpowiedź na to pytanie może być różna, na przykład „…bo chcę”, albo „…żeby nie robić pustych przebiegów wywiozę pralkę, a przywiozę grzyby”. I w Pakistanie jest tak samo.
Co nie zmienia faktu, iż takie zachowania są karygodne. I tak jak na początku napisałem, że „…na lawiny i urywające się lodowce pojedyncza grupa spinaczkowa nie ma najmniejszego wpływu…” to zachowania przetoczone przez Rafała Fronię mają wpływ na różnego rodzaju anomalia czy zagrożenia, takie jak lawiny czy odrywające się lodowce. Dlatego warto dbać o to, aby nasze odpady zostały wyrzucone do odpowiednich miejsc, z których trafią do punktów przetwarzania surowców czy do bezpiecznej, obwarowanej specjalnymi restrykcjami spalarni.
Pamiętajmy: Ziemi nie odziedziczyliśmy po naszych przodkach, ale pożyczyliśmy ją od naszych dzieci...
Paweł Zawisza